Jarek Zawadzki
... a ja się nie zmienię
Enheduanna, 2021
Poezja
... a ja się nie zmienię — tomik kilkudziesięciu wierszy Jarka Zawadzkiego.
Stal
Wygasił ogień, by trujące chmury
Nie unosiły się z pradawnych hut,
I wrócił człowiek na łono natury
Do bujnych lasów i do czystych wód.
Zamienił dawne narzędzia ze stali,
Rdzą już pokryte, na kamień i kij.
Kamieniem zdobycz lub wroga powali,
Kijem się co dzień opędza od żmij.
Odstawił nylon i włókna węglowe
Na rzecz powróseł i niedźwiedzich skór.
Płuca ma czyste i spokojną głowę.
Po zmierzchu chowa się w norze jak szczur.
Czasami spojrzy na gwieździste niebo,
Z którego dawno już zniknął był smog,
I kierowany nadludzką potrzebą
Przestaje marzyć, i opuszcza wzrok.
Przyjaźń
Kiedyś Boya grał na cytrze
Melodie miłe dla ucha.
Zachwycał się nimi Ziqi,
A dzisiaj nikt już nie słucha.
Gdy Boya w struny uderzał,
Ziqi widział wierchów skały;
Kiedy lekko musnął strunę,
Rzeki w dolinach szumiały.
Ale Ziqi ponoć umarł.
Wtedy Boya z tej rozpaczy
Złamał cytrę, porwał struny…
Wszak Ziqiego nie zobaczy.
Już go Ziqi nie usłyszy,
Więc nie ma Boya nikogo,
Komu mógłby grać na cytrze
Tak, jak inni grać nie mogą.
Gdzie przyjaźni i wierności
Takiej szukać dzisiaj w świecie?
Jeśli tę odpowiedź znacie,
Może kiedyś mi powiecie.
Partenon
Spojrzał za okno, wiedząc, że jak tylko zacznie
Znosić z pola kamienie, wtedy pomalutku
Z wielkim trudem i może trochę nieudacznie,
Ale jednak zbuduje partenon w ogródku.
Wierzył również głęboko, że gdy już postawi
Na posesji za domem świątynię Minerwy,
To przylecą feniksy piękniejsze od pawi,
Żeby ukoić jego poszargane nerwy.
Odmówił inwokację do boskiej Pallady,
Po czym zapalił święty ogień papierosa
I zrozumiał, że jednak nie da sobie rady,
Bo tak mówiła w Delfach wieszczka długowłosa.
Sosna
Spotkałem trupa pod sosną,
Noc już z wolna zapadała,
A było to wczesną wiosną,
Kiedy młode pędy rosną
I z nimi przyroda cała.
Spotkałem trupa pod sosną.
Twarz miał nieboszczyk radosną,
Choć poniszczoną jak skała,
A było to wczesną
wiosną.
Splótł palce dłoni, jak krosno
Wątek z osnową bez mała.
Spotkałem trupa pod
sosną.
Z miną zapewne żałosną
Na widok martwego ciała
(A było to wczesną wiosną)
Pomyślałem: „Ludzie posną,
Pożre wszystkich larwa biała”.
Spotkałem trupa
pod sosną,
A było to wczesną wiosną.
Oda do lodówki
Boski Spichlerzu, Anielski Sezamie,
Nieopisana Skarbnico Rozkoszy!
Na widok pełnych regałów i koszy
Któż długiej diety dla Ciebie nie złamie?
O! Jasna Góro pielgrzymów w piżamie,
Których sam diabeł nawet nie wypłoszy
(Choć druga w nocy) ze szlaku bamboszy,
Bo któż nie myśli wtedy o edamie!
Ty przed wiernymi otwierasz podwoje,
Światłem rozjaśniasz obfite ołtarze,
Aby ukazać dobrodziejstwa Swoje.
Królowo Śniegu, o Tobie wciąż marzę
I jak beduin u wrót Mekki stoję,
Boś jest Oazą na życia Saharze!
Mahomet usunięty z najnowszej niderlandzkiej wersji „Boskiej Komedii”
Gdy kręgi piekła Dante Alighieri
W swojej Komedii uwieczniał
tercyną,
Nie podejrzewał, że w pisku histerii
Za lat kilkaset jego słowa
zginą.
Skąd miałby wiedzieć florencki poeta
Żyjący w późnych wiekach
średniowiecza,
Jak straszne tabu z roli Mahometa
Uczyni kiedyś przesądność
człowiecza?
Drżyjcie poeci i filozofowie,
Choć już stulecia długie nie żyjecie;
Kat na was
czyha z kapturem na głowie
W służbie miłości i ładu na świecie.
Marny was wkrótce zatem koniec czeka,
Bo dziś cenzura to prawa człowieka!
Kocurek
Czarny kotek przebiegł drogę
i do góry zadarł nogę,
bo najwyższa była pora,
by rozpocząć kocią jogę.
Gdy się już wylizał cały,
aż mu wąsy zabłyszczały
jak stetoskop u doktora,
ruszył dalej kotek mały
I przez jezdnię zaraz śmiga,
jakby wiedźma albo strzyga
lub przynajmniej kundli sfora
za nim biegła. A tu figa:
nie było nigdzie potwora.
Kot po prostu miał cykora.
Iliada 2.0
gniew, muzo, opiewaj, bo mnie się gadać nie chce,
śmierć niosący i klęskę, ważniejsze mam sprawy na głowie,
który wiele dusz strącił, co dzisiaj już nie ma znaczenia,
a ciała wydał na zgubę… kogo to jeszcze obchodzi?
zwłaszcza od dnia, gdy skłóceni, ty sama już lepiej wiesz o co,
w szranki ze sobą stanęli, ci dwaj... no jak im tam było?
Pies i kot
Błąka się koteł nocami po mieście,
Zagląda czasem na ciemne podwórka.
Jaki artefakt ma znaleźć w tym queście?
Na tle półmroku wygląda jak chmurka.
Pieseł tak samo z językiem na wierzchu,
Człapie ulicą dokoła kwartału.
Czego tak szuka na dzielni po zmierzchu?
Nie śpieszy mu się, kuśtyka pomału.
Drepcze też ludzieł po cichu wzdłuż muru
W stronę przystanku ze zniszczoną wiatą.
Brodę ma długą jak hinduski guru,
A przeszłość niemal jak Budda bogatą.
Każdy samotnie własną idzie drogą,
Którą dla siebie sam tylko wybierze.
Ludzie im celów narzucić nie mogą.
Wolny jest człowiek i wolne jest zwierzę.
Niebo
Spoglądał człowiek już od tysiącleci
Nocą na gwiazdy, co były mu drogą,
A w dzień na ptaki, gdyż te latać mogą,
I również marzył o tym, że kiedyś poleci.
W końcu się jego marzenie spełniło:
Pofrunął człowiek wysoko do góry,
Wyżej niż ptaki nawet — ponad chmury! —
I bogom wszechmogącym niebo wyrwał siłą.
kasandra21
Czekamy, aż przyjdą z pomocą,
Z walizką i strzelbą pod pachą,
Bo kotły na piecu bulgocą
I ogień się pali pod blachą.
Mamy, jak niegdyś, nadzieję,
Że przerażony naszym losem
Wiatr w skrzydła z zachodu powieje
I przemówi anielskim głosem.
A sami tymczasem siedzimy
Jak kury po zmroku na grzędzie,
Czekając od wiosny do zimy
Na lato, którego nie będzie.