Tao Te King

Lao-tsy
Wielka Księga Tao
tłum. Jarek Zawadzki
My Book, 2004

Nakład wyczerpany

Lao-tsy i jego Tao

Wielka Księga Tao to nic innego, jak po prostu mała książeczka (można ją włożyć do kieszeni i zabrać na majówkę), która zrobiła oszałamiającą karierę.

Została napisana za czasów panowania dynastii Zhou (周) (co również bywa pisane Chou albo Czou – chodzi o to samo). Dynastia ta panowała nad swoiście skon­federowa­nymi państewkami, z których po­łączenia po­wstało w 221 r. p.n.e. imperium zwane przez nas Chinami. Poza przybliżoną datą powstania tego dzieła niewiele o nim wiemy. Istnieje na jego temat pewna całkiem wiarygodna legenda, którą można przeczytać kilka akapitów niżej.

Najpierw jednak coś o samym utworze. Wraz z powstaniem zjednoczonego im­perium chińskiego i nastaniem nowej dy­nastii zwanej Qin (秦) (Ch’in lub Cz’in – to inne wersje ortograficzne tego samego słowa), zarządzono Wielkie Palenie Ksiąg – taka Święta Inkwizycja, tyle że na większą skalę: niszczono wszystko oprócz dzieł dotyczących medycyny, wróżbiarstwa, obo­wiązującej wówczas ideologii, zwanej le­gizmem, i  może paru jeszcze innych po­mniejszych dziedzin. Ukrywanie ksiąg przeznaczonych do spalenia groziło rzecz jasna utratą zarówno ich, jak i głowy. Wielu uczonych pogrzebano żywcem. Dynastia ta panowała jednak niedługo – do 206 r. p.n.e. – tak więc spalone księgi odtworzono... z pamięci. Kto wie, co chińscy skrybowie „z pamięci” mogli do tych ksiąg potem, nawet w dobrej wierze, powpisywać. W wielu istniejących wersjach Wielkiej księgi Tao nie zgadza się nawet kolejność i liczba rozdziałów.

No dobrze, to była mała wędrówka dygresyjna, a teraz wróćmy do rzeczy: co to jest za książka? Prawdę mówiąc, sam nie wiem. Na temat taoizmu napisano wiele prac, niektóre z nich czytałem, ale nie zauważyłem większego związku między nimi a tekstem Wielkiej Księgi Tao – może po prostu nie rozumiem słownictwa współ­cze­snego filozofioznawstwa. Ja jestem tylko tłuma­czem.

Moim zdaniem (i o ile mi wia­domo tylko moim) jest to tekst – wbrew pozorom – miejscami wyraźnie totalitarny, np. roz­działy III, XX, czy LXV. Przekład na język europejski jest rzeczą niewykonalną – wszelkie istniejące „przekłady” to INTER­PRETACJE. Mój też. Nawet wersje we współ­czesnym języku chińskim trudno czasami nazwać tłumaczeniami.

Autorem jest podobno pewien starzec zwany Lao-tsy (老子), co w hanyu pinyin pisane jest Laozi. Niektórzy powiadają, iż tak naprawdę nazywał się Li Er (李耳) i był swego czasu archiwistą na dworze jakiegoś ważnego jegomościa. Inni twierdzą zaś, że w ogóle go nie było, a ktoś go tylko wymyślił.

Mnie tam wszystko jedno, kto to napisał. Wydaje mi się nawet, iż Wielka Księga Tao – a w dosłow­nym przekładzie: Księga Drogi i Cnoty [Tao Te Ching, Tao Te King, czy też Daodejing (道德經)] – została napisana przez wiele osób, które nie tylko się nie znały, ale miały różne poglądy, a nawet nie rozumiały do końca, co współautorzy mieli na myśli. Ale mogę się mylić.

Jeśli ktoś wierzy w Lao-tsy’ego, słyszał pewnie historię o tym, jak to rozgoryczony życiem dworskim postanowił wsiąść na byka (albo krowę), zbiec z Chin (o ile w ogóle były wtedy już jakieś Chiny) i udać się na zachód (gdzie podobno miał zostać nauczycielem Buddy). Strażnik graniczny zagroził Lao-tsy’emu, iż go nie wypuści, dopóki ten nie spisze mu swej nauki. Tak oto powstała ta książeczka.

Mądrość i wiedza

XIX

Porzućcie mądrość i wiedzę,
a lud zyska na tym po stokroć.
Porzućcie dobroduszność1 i etykę,
a  ludzie znów będą się kochać.
Porzućcie spryt i chęć zysku,
a nie będzie więcej złodziei.
Nie wystarczy jednak tylko to przeczytać,
trzeba w zgodzie z tym postępować.
Ukażcie swą prostotę,
bądźcie jak nieociosany kloc.
Mniej zabiegajcie o swoje;
skromniejsze miejcie pragnienia.

Władca

XVII

Doskonały władca
to taki, o którego istnieniu nikt nie wie.
Nieco gorszym od niego
jest taki, który się cieszy dobrą sławą.
Jeszcze gorszy jest taki,
którego należy się bać.
A jeszcze gorszy jest ten, którym się gardzi.
Jeśli ktoś jest nieszczery, nikt mu nie zaufa.
Władcy, który jest oszczędny w słowach,
łatwo odnieść sukces
i załatwić wiele spraw.
Lud mówi wtedy: „Zawsze tak było.
To przecież normalne”.